sobota, 6 lutego 2016
114. "Mroczne miasto" [1950]
"Dark City", reż. William Dieterle
[usa, 1950]. Akcja rozgrywa się w Las Vegas, więc mamy hazard,
oszustwo, bankructwo, samobójstwo i zemstę. Po kolei giną gracze, którzy
siedzieli przy karcianym stolika wraz z człowiekiem, który
sprzeniewierzył nie swoje pieniądze.Ta gra w pokera, od której zaczyna
się prawdziwa akcja, zaczyna się dopiero w 27 minucie filmu... Zanim
gracze usiądą przy kartach, obejrzeć można nalot policji na nielegalny
dom gry, posłuchać pięknych piosenek w wykonaniu Lisbeth Scott i w końcu
poznać przyszłego bankruta. Mimo że jest w filmie kilka trupów, akcja
nie jest jakoś żwawa, panna Scott nadal śpiewa, bohater jedzie do Los
Angeles, gdzie poznaje wdowę i osieroconego syna, jadą do lunaparku,
odwiedzają planetarium, nic się nie dzieje, nuda, w ogóle brak akcji
jest (genialny "Rejs"!). W końcu Danny pozostaje jedynym przy życiu.
Moim zdaniem film ratują piosenki śpiewane przez Lisbeth Scott, których
nie powstydziałby się Billie Holiday, oraz jak zawsze frapująca,
intrygująca, niepokojąca muzyka Franza Waxmana z Chorzowa (wówczas
Królewska Huta). Na niego można zawsze liczyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz