piątek, 10 marca 2023

Susan Sontag „Zestaw do śmierci”


Książka zakupiona w lutym 1997 roku przeleżała blisko trzy dekady na półce, aż wreszcie po nią sięgnąłem w nalwżytym celu, do którego została stworzona, mianowicie nie do biwakowania na półce, ale do przeczytania. Fakt, który wydaje się oczywisty, a jednak upłynęło 26 lat. Ówczesna cena to 4 zł. Oczywiście antykwaryczna, gdyż jest to pierwsze wydanie powieści z 1989 roku. Książka liczy 368 stron zwartego tekstu, z małymi w stosunku do tekstu marginesami oraz z niewielkimi interliniami oraz drobnym drukiem. Od razu narzuca się każdemu czytelnikowi spostrzeżenie, że wydanie współczesne byłoby objętościowo niemal dwukrotnie większe, nawet przy zastosowaniu większego formatu. Jaki jest jednak sens rozpisywać się na temat edytorskich rozmiarów „Zestawu do śmierci”, skoro mowa jest o pozycji nieobecnej na polskim rynku wydawniczym od 34 lat? Czyżby powieść Sontag zgodnie z tytułem skazana została na śmierć? Nie byłoby mi trudno stworzyć zestaw książek przeznaczonych przez nasz rynek wydawniczy, na pewno na samym szczycie zestawu znalazłoby miejsce arcydzieło Hermanna Brocha „Lunatycy”, „Listy do Felicji” Franza Kafki, „Źdzbła trawy" Walta Whitmana, które chyba nigdy w Polsce nie ujazały się w całości, „Masa i władza” Eliasa Canettiego oraz wiele wiele innych tytułów. Nie wiem, czy jest sens pisania o książce, która nie jest wznawiana, zatem jest martwa na naszym rynku księgarskim, dlatego biorąc ów fakt za punkt wyjścia dziś nie będzie recenzji, a w jej miejsce kilka luźnych uwag okołoksiążkowych. 

Post nr 600