poniedziałek, 17 października 2022

Artur Nowak i Stanisław Obirek ,,Babilon. Kryminalna historia Kościoła"

 


Dawno już nie miałem styczności z tak tendencyjną książką. Oczywiście poruszane w niej problemy należy nagłośniać, piętnować, rozwiązywać, ale... No właśnie, autorzy traktują te problemy jako kościelną normę, powszechną i zakorzenioną od zarania. Od dna po szczyt hierarchii. Jednostronność i jad aż biją w oczy. Piętnują wykorzystywanie seksualne sióstr zakonnych, ale ani razu nie pada tu zarzut łamania ślubów czystości. Nie, według nich duchowny ma prawo pożądać, ale nie ma prawa realizować pożądania. To samo z homoseksualizmem; homoseksualny ksiądz może być dobrym księdzem, byle nie praktykował homoseksualizmu. Czyli problem ma się rozwiązać sam. W jednym rozdziale autorzy przywołują psychologów, którzy głoszą, że homoseksualista nie znaczy pedofil, po czym w tym samym rozdziale sypią garściami przykłady na homoseksualnych księży uwikłanych w pedofilię. Sami sobie wiec przeczą. Ale czego się nie zrobi, żeby komuś dowalić? Sam podtytuł świadczy o pokrętności autorów, którzy we wstępie zaznaczAają, że krytyka Kościoła nie jest ich intencją, pragną bowiem odnowy i zmian, jednak insynuują sprawy podchodzące pod prokuratora, zamiast więc pisać książkę, powinni zebrać dowody i udać się do powyższej instytucji z udokumentowanymi oskarżeniami. Ale autorzy są na tyle sprytni, że podsuwając problemy, zakładają, że w rozwiązaniu ich wyręczy ich ktoś inny. Kto? Tego nie wskazują. Napisali o kilku publicznie znanych już faktach i robota skończona, ręce umyte, czas - jak zapowiadają - na następną publikację atakującą Jana Pawła II. Na koniec zostałem zniesmaczony porównaniem Kaczyńskiego i Rydzyka do Putina i jego cerkiewnego akolity. No rzeczywiście, pazerny Rydzyk to to samo co usprawiedliwiająca wojnę i morderstwa na Ukrainie głowa rosyjskiego prawosławia. Odnośnie porównania Kaczyńskiego do Putina, to po prostu dla logicznie myślących, w Rosji takie porównanie w książce nie miałoby prawa się ukazać. Książka ta pokazuje, że umiejętność czytania z wyłapywaniem kontekstów jest nieodzowna. Nie można brać wszystkiego na wiarę, co zostało wydrukowane. O ileż bardziej byłaby ta książka lepsza, gdyby autorzy chociaż bardziej wyważyli oskarżenia względem stanu faktycznego (niesienie przez Kościół - autorzy piszą tę nazwę własną tendencyjnie małą literą - nadziei, pociechy duchowej, wiary w sensowność życia, działalności charytatywnej nie są tu nawet wzmiankowane), nie stosowali ironicznych wypowiedzi i spróbowali wskazać metody naprawcze. Tego jednak nie należy oczekiwać od zajętych zjadliwą krytyką fanatyków. Powstała więc publikacja na poziomie szkalującego agitatorskiego pisemka i chociaż intencje autorów są niby szczytne, jednak trudno znaleźć w tekście jakichkolwiek próby zrozumienia, a od tego chyba zaczyna się analiza problemu. Coś się zdarzyło, zakonnice zostały wykorzystane seksualnie (nie broniły się? wpierw rozkładały nogi, a dopiero potem krzyczały, po fakcie? Księżą chmara gościli w żeńskich zakonach w celach prokreacyjnych?) i zdarzyło się głownie w USA (wszystkie podane przypadki pochodzą z tego kraju), ale co tam, na całym świecie we wszystkich zakonach trwa rozpasana rozpusta, czytelnik nie dowie się jednak, jaka jest jej przyczyna. Czy panujące warunki? Czy nadpobudliwość księży ślubujących czystość? Czy bierność siostrzyczek? Czy może przyczyną jest celibat? Trudno szukać w książce takich rozważań. Dwóch wielkich reporterów zaprawionych w literaturze antyklerykalnej i nie wpadło na pomysł zanalizowania przyczyn. Książka przypomina więc toporne walenie pięścią po twarzy. A masz! A masz! Żeby coś piętnować, trzeba też zanalizować przyczyny i sugerować rozwiązania. A tak na usta ciśnie się przysłowie: ,,Psy szczekają, karawana jedzie dalej".