niedziela, 2 listopada 2014

Ocalić od zapomnienia























Pan Paul Sporin w 1906 roku ufundował  krzyż na cmentarzu w ówczesnej wiosce Lipine O/S (dzisiejsze Lipiny, dzielnica Świętochłowic). Wkrótce czas i niekompetencja władz mających w głębokiej powadze nieliczne (i wciąż malejące) ślady przeszłości zetrą z powierzchni ziemi ten fundacyjny napis.  Pozostanie chyba tylko rok. Kimkolwiek był pan Paul Sporin, należy się mu szacunek, tym bardziej, że od frontu na krzyżu, który ufundował, widnieje napis w dwóch językach: niemieckim i polskim. W 1906 roku język polski nie był zapewne zbyt mile widziany przez ówczesne władze, mające głowy wypełnione raczej germanizacją. A jednak język polski zaistniał na cokole krzyża... I teraz nazwisko człowieka, który tego dokonał, ściera się, zanika, odchodzi...
Dlaczego?

czwartek, 23 października 2014

94. "Fante-Anne" (1920)






















"Fante-Anne", reż. Rasmus Breistein [Norwegia, 1920]. Dawno, dawno temu żyła dziewczynka, która przyjaźniła się z dwoma chłopakami: Haldorem i Jonem. Gdy dorosła i stała się młodą dziewczyną, chłopcy zmienili się także: teraz byli kawalerami. Pobudki kierujące ich działaniem przeobraziły się również w zdecydowanie mniej dziecinne. Anna zakochała się w Haldorze, bogatszym z nich, ten jednak wolał nie wywoływać w małej wiejskiej społeczności skandalu związanego z mezaliansem. Wybrał więc dziewczynę równą sobie pod względem pozycji społecznej. Dodać należy, że Anne została wychowana jako przybrana córka przez matkę Haldora.Ta przygarnięta Anne jako bardzo małe dziecko po śmierci jej biologicznej matki i obdarzyła miłością, tworząc dla niej nową rodzinę. Nieznane pochodzenie Anne było jednakże dla Haldora jeszcze trudniejsze do zaakceptowania, niż brak majątku. Anne nie potrafiła się pogodzić z utratą Haldora. W rozpaczy podpaliła dom budowany dla nowożeńców. W sądzie Jon wziął winę na siebie, okazując tym głębię swojego uczucia.
Surowa norweska przyroda i surowe zasady obowiązujące w małych społecznościach. Ludzka tragedia: brak miłości, brak wzajemności, odrzucenie. Wesołe i beztroskie zabawy bohaterów w czasach dzieciństwa silnie kontrastują z łączącymi ich powikłanymi relacjami w dorosłym życiu. Jak daleko można posunąć się, będąc zaślepionym rozpaczą? Dlaczego nie dostrzega się ręki wyciągniętej przez druga osobę? Czy miłość jest siłą bezwzględną? Czy to jest fatum? Czy możliwa jest wolność wyboru? Prosty z pozoru film każde zastanawiać się nad tymi fundamentalnymi czysto ludzkimi problemami. Jest jak ludowa pieśń, która prostymi słowami opisuje wielkie sprawy: miłość i śmierć.
Wydanie DVD zawiera dwa świetne dodatki. Pierwszym jest film streszczający historię norweskiego niemego filmu. Drugi ukazuje proces powstawania muzyki do filmu i - co najważniejsze chyba - zestawia ze sobą kadry filmu przedstawiające plenery, budynki, a nawet ich wnętrza z całym wyposażeniem z ich obecnym wyglądem. Zadziwiające jest nie tylko to, że drewniane domy stoją do dzisiejszego dnia, ale jak niewiele się zmieniły prze ponad dziewięćdziesiąt lat!

środa, 22 października 2014

Muzyka jak chleb powszednia

Księżyc: Nów (1993) - pierwsza EP-ka grupy zawierająca 4 kompozycje;
Księżyc: Księżyc (1996) - debiutancki album zespołu, którego ezoteryczną jak wskazuje nazwa zespołu muzykę można porównać do dokonań 4AD, jednak wzbogacona jest o silne influencje folkowe i awangardowe. Cudowna muzyka. I broni sie po latach;
Ewa Demarczyk: Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego (1967) - bezdyskusyjne Arcydzieło polskiej muzyki, poezja pod każdym względem;
Romuald i Roman - Z archiwum Polskiego Radia 1968-1976 (2007) - psychodelia w polskim wydaniu. Podwójne wydawnictwo prezentujące dokonania wrocławskiego zespołu, który w czasie swej działalności wydał zaledwie jeden singiel (par excellence!) w 1969 roku.

poniedziałek, 20 października 2014

Muzka jak chleb powszednia

The Rolling Stones: Sticky Fingers (1971) - chyba najlepszy album zespołu;
The Rolling Stones: Beggars Banquet (1968) - niezwykĺe akustyczna płyta jak na Stonesów;
Caravan: The Unauthorized Breakfast Item (2003) - całkiem niezła płyta, słychać reminiscencje z przeszłości w partiach instrumentalnych;
The Incredible String Band - The 5000 Spirits Or The Layers Of The Onion (1967) - pierwsze psychodeloczno-folkowe arcydzieło najlepszego zespołu na swiecie;
Billie Holiday: The Complete Billie Holiday On Verve, 1945-1959 (1992) _ MAGIA!

sobota, 18 października 2014

Muzyka jak chleb powszednia

Stan Borys: Krzyczę przez sen (1970) - zaskakujące połączenie rocka, jazzu z subtelną domieszką muzyki progresywnej. Na perkusji zagrał Czesław Bartkowski a na saxach i fletach Włodzimierz Nahorny, więc komentarze są zbędne;
Stan Borys: Szukam przyjaciela (1974) - jak wyżej; wielka szkoda, że w pierwszej połowie lat 70-tych pan Borys vel Stanisław Guzek wydał tylko dwie płyty...
Genesis: Selling England By The Pound (1973) - da się posłuchać. Żywy dowód, ze Collins to kłamca i krętacz, kiedy krytykował grupy wykonujące rock progresywny za rozbudowane kompozycje... No coments...
Jaco Pastorius: Jaco Pastorius (1976) - zaczyna się jak dyskotekowy jazz, ale później jest już lepiej;
Wings: Venus and Mars (1975) - zanim zacząłem się zagłębiać w dyskografię Wings myślałem, że solowe dokonania Lennona są lepsze od post-beatlesowskich płyt McCartneya; teraz zaczynam mieć co do tego poważne wątpliwości;
Benjamin Britten: War requiem Op. 66 (1962) - jedno z najcudowniejszych ze znanych mi mszy za zmarłych.

środa, 20 sierpnia 2014

Arcydzieła (3)


Muzyka jak chleb powszednia

Aera: Crack! (1974) - włoski jazz-rock;
Agamenon: Todos rien de mi (1975) - hiszpańska psychodelia, nieco spóźniona w czasie;
Aleksandr Rozenbaum: Kazaczi piesni (1988) - bard z Petersburga, któremu popularność przyniosła Pieriestrojka;
Annie Haslam: Annie In Wonderland (1977) - solowy debiut wokalistki Renaissance;
Armia: Pocałunek mongolskiego księcia (2003) - jeden z lepszych albumów Armii, chyba nawet lepszy od "Legendy";
Armia: Der Prozess (2009) - także wyśmienita płytya;
Blonde Redhead: In an Expression of the Inexpressible (1998) - alternatywny zespół z usa i jego czwarty album;
Bob Dylan: Desire (1976) - niby niezły, ale jednak czegoś brakuje;
Charles Mingus: Mingus In Wonderland (1959) - jazz, jazz, jazz! Mingus jest super :)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Organ - Regina Linnanheimon silmät (1982)










Jako że trwa u mnie obecnie prywatny festiwal filmów fińskiego reżysera Teuvo Tulio, którego gwiazdą w wielu produkcjach była Regina Linnanheimo, warto zapoznać się z piuosenką zespołu Organ, oddającego hołd tej wspaniałej aktorce. W teledysku zobaczyć można fragmenty filmów z Linnanheimo, jak bardzo różnorodna i często demoniczne role grała ta z wyglądu przesłodzona blondynka. Filmy Tulio to moje ostatnie odkrycie. Polska telewizja dbająca pieczołowicie o to, by społeczeństwo wiedziało jak najmniej, było nieświadome i możliwie mało kulturalne i zaznajomione ze sztuką, na pewno nie zaprezentuje żadnego filmu Tulio, o tym możemy być pewni.

Mądry starzec

Ci którzy znają piosenkę Alan Parsons Project "Old And Wise"zaznali już być może nie jeden raz tego samego uczucia co ja. Chodzi mi o dreszcze przeszywające całe ciało, kiedy padają słowa:

When they asked me if I knew you
I'd smile and say you were a friend of mine


Ładunek emocjonalny tej piosenki jest przeogromny, a tekst bardzo celnie oddaje uczucia wrażliwego człowieka, który jest świadomy bezpowrotnego i bezwzględnego tym samym upływu czasu, który zmienia życie, oddala od dzieciństwa, od dawnych przyjaźni, od młodości. Mógłbym się podpisać obiema rękami pod tym tekstem, gdyby nie... No właśnie, ja nigdy nie miałem prawdziwych przyjaciół, każdy był skupiony na sobie, myślał najczęściej o partykularnej korzyści i w sumie teraz, po tych 30 latach, nie potrafię wskazać nikogo, na kim bym się nie zawiódł. Tak, na starość przychodzą gorzkie słowa i smutne refleksje. Tekst piosenki uważam dziś za wyidealizowany, chociaż wciąż skutecznie chwyta za serce i wzrusza. Być może stoi za tym tęsknota za bratnią duszą i gorzka prawda, że teraz nie ma już na taką najmniejszej szansy. I nadzieja, że być może ktoś jednak zaznał przyjaźni, która oparła się kilkudziesięcioletniej weryfikacji trudów i radości życia, można śmiało powiedzieć, że przeszłego.

Arcydzieła (1)


niedziela, 2 lutego 2014

100 lat Chaplina

Sto lat temu pojawił się na ekranach kin pierwszy film z Charlie Chaplinem "Zarabiać na życie" ("Making a Living", reż. Henry Lehrman, usa 2.II.1914). Od dziś kolejne filmy Chaplina będą przechodzić z dwu- na trzycyfrowy wiek; już 9 lutego sto lat osiągnie film "Kid Auto Races at Venice" (7.II.1914), w którym po raz pierwszy światu ukazał się Włóczęga (ale pierwszy nakręcony z nim film, "Mabel's Strange Predicament", powstał wprawdzie wcześniej, ale na ekrany trafił dopiero 9.II.1914. Sto lat temu zaczęła się jedna z najpiękniejszych przygód kina i niechaj trwa po kres czasu!


"Making a Living"
"Kids Auto Races at Venice"

niedziela, 12 stycznia 2014

Bogactwo muzyki

Na świecie skomponowano już tak ogromną ilość muzyki, że każdego dnia do końca mojego życia  mógłbym przez kilka godzin słuchać wciąż nowych kompozycji i nie dałbym rady przesłuchać wszystkiego co istnieje. A przecież codziennie powstaje nowa muzyka... No i jak w ciągu całego życia raz tylko wysłuchać kantat Bacha? Czyż nie byłoby to okrucieństwem nigdy więcej do nich nie powrócić?