czwartek, 15 kwietnia 2010

70. "Princess Nicotine" (1909)



"Princess Nicotine" lub "The Smoke Fairy", też. J. Stuart Blackton (usa 1909).
Palacza gra Paul Panzer, Zadymioną Wróżkę Gladys Hulette. Bardzo ciekawa pod względem plastycznym miniatura; w sumie jest to film fabularno-animowany, bo posiada sekwencje utworzone zdaje się metodą poklatkową. Tak czy inaczej, nie zalecam palenia, bo można skrzywdzić wróżkę... ;)

piątek, 2 kwietnia 2010

69. "Abecadło mordercy" (2008)















"The Alphabet Killer", reż. Rob Schmidt (usa, 2008). Megan Paige prowadzi śledztwo w sprawie gwałtu i zabójstwa dziewczynki. Inicjały ofiary są takie same jak pierwsza litera miasteczka, w którym dokonano zbrodni. Policja nie jest w stanie ująć mordercę, który dokonuje kolejnych zbrodni, zawsze według alfabetycznego klucza. Paige zostaje odsunięta od śledztwa, ponieważ jej stosunek do obowiązków służbowych staje się obsesyjny. Rozstaje się z partnerem życiowym (i kolega z pracy) Kennethem i trafia na 2 lata
do szpitala psychiatrycznego. Po wyjściu z niego nadal jednak nie jest wolna id obsesji schwytania mordercy...
Oparty na autentycznych wydarzeniach film Schmidta ciekawy jest przede wszystkim dlatego, ponieważ jego akcja rozgrywa się na pograniczu rzeczywistości i urojeń Megan Paige. Mamy wykorzystany klasyczny chwyt z horroru: ofiary pojawiają się policjantce w jej widzeniach i zdaje się, że pragną jej coś przekazać. Myliłby się jednak ten, kto poszedłby tym tropem. Wizje nie mają za zadanie posuwać do przodu akcji, ale ukazują stan umysłu bohaterki. I to uważam za bardzo fajne w tym filmie. Poszlaki wskazują na kilka podejrzanych osób i nie ma podanego na tacy rozwiązania, co jeszcze mniej czyni z tego filmu thriller kryminalny, a bardziej thriller psychologiczny. Eliza Dushku moim zdaniem sprostała roli; nie gra zbyt przebojowo (nie ma takiej potrzeby), ale wyraziście i przekonująco przedstawia obsesję nie jako zewnętrzna ekspresję (w czym lubują się uesańscy reżyserzy serwując nam galerie przeróżnych psychopatów), ale wewnętrzne ciśnienie. Tym samym sama sprawa zabójstw schodzi nieco na drugi plan, chociaż nigdy nie znika z pola widzenia. Jeżeli miałbym wskazać jedną rzecz, której "Abecadło mordercy" stanowi krytykę, to rzekłbym, że chodzi o chorobliwe dążenie do perfekcjonizmu, którym opętana jest Megan Paige i któremu nie potrafi sprostać - chociaż ta ostatnia kwestia pozostaje w filmie otwarta .

czwartek, 1 kwietnia 2010

68. "Babel" (2006)















"Babel", reż. Alejandro González Iñárritu (Francja, Meksyk, usa, 2006). Akcja filmu rozszczepiona jest na trzy wątki. W Maroku para uesańskich turystów próbuje wyciszyć się po stracie dziecka, w usa meksykańska opiekunka wybiera się do Meksyku na ślub swego syna, a w Japonii głuchoniema dziweczyna szuka akceptacji w swoim otoczeniu.
Bardzo dobre kino. Świetna fotografia, muzyka, gra aktorów, budowanie napięcia, splatanie wątków w przyczynowo-skutkową całość. Do tego pesymistyczna wymowa o kondycji współczesności, samotności człowieka, jego nikłości. Reżyser porzucił pseudo teorie o wadze duszy i zaraz wyszło mu to na dobre; aż trudno uwierzyć, że ten sam człowiek nakręcił oba filmy - "Babel" i ileś tam gramów.
Myślę, że w tym filmie ogromną rolę odgrywa ślepy traf i pod tym względem (a także pod względem formy) "Babel" koreluje (albo przynajmniej odnosi się) z "Przypadkiem" Kieślowskiego. Dwa wątki (meksykański i japoński) mają konstrukcję od wesela do pogrzebu, oczywiście metaforycznie. marokański wątek zaczyna się od pogrzebu i zmierza - mimo wszystko - do szczęśliwego zakończenia (oczywiście to szczęśliwe zakończenie odnosi się jedynie do historii uesańskich turystów). Tematem splatającym wszystkie wątki - oprócz przypadku - jest rodzina. Zakończenie filmu sugeruje, że porozumienie jest możliwe, ale trzeba się spieszyć, bo wciąż znajdujemy się na krawędzi...