czwartek, 26 listopada 2020

Leonard Cohen „Księga tęsknoty”



Niektóre książki mają swój czas. Tę otrzymałem w 2006 roku w prezencie i przeczytałem dopiero 14 lat później. Dobrze się stało, ponieważ wtedy byłem oddalony od wielu tematów poruszanych przez Cohena w swoich wierszach, a teraz jest jakby czasem pisał dokładnie o mnie. Cóż, osiągnąłem już wiek bardziej dojrzały... 😉
Tematy Cohena znane od lat występują tu oczywiście w sposób wyrazisty: miłość, Bóg, śmierć. Czuć, że wiersze mają charakter mocno autobiograficzny, jednak są równocześnie uniwersalne, bo kto nigdy nie kochał? Cohen pisze o sobie ze sporym dystansem, właściwie dyskredytuje wszystko, co wcześniej dokonał, pomniejsza wartość swojej twórczości, demistyfikuje swe erotyczne podboje, jakby chcąc rozróżnić pozór od prawdy. Niewiele jest w "Księdze tęsknoty" czystych erotyków, raczej są to wspomnienia kobiet dające okazję do rozważań natury filozoficznej. Cohen podaje też kilka refleksji na temat świata, w którym żyje, odcina się od swego pokolenia, które go wyniosło na szczyty popularności w latach 60-tych. Ton bywa nieco gorzki, cierpki smak przeszłości zmusza autora do pisania w ten sposób. Ulotność rozkoszy to jedna z mądrości starości, jednak tego nigdy dosyć... Alkohol, muzyka, poezja, życie mnicha, każda próba zniesienia goryczy świata jest dobra, ponieważ łagodzi cierpienie życia, i jest zła, ponieważ jest surogatem. Niestety nie ma niczego, oprócz surogatów. Trzeba jednak iść, wędrować, nawet bez domu, bo wolność to jedna z najważniejszych rzeczy na tym łez padole. I miłość, "Zakon Zjednoczonego Serca" to azyl, w którym można przetrwać. Obraz świata pozbawiony złudzeń objawia się dla poety Cohena w wieku powiedzmy zaawansowanym, co nie znaczy, że nigdy tego nie przeczuwał wcześniej. Przeczuwał, jest to wyraźne widoczne w jego twórczości. Cohen pisze swe wiersze tak, że każdy może je odnieść częściowo do siebie, do własnych doświadczeń. "Księga tęsknoty" to jedna z tych książek, które można wziąć w dowolnym momencie, otworzyć w przypadkowym miejscu i od razu znaleźć fragment, który uniesie Cię na swej fali.

Leonard Cohen "Księga tęsknoty", Poznań 2006, tłum. Daniel Wyszogrodzki (big thanks!)

piątek, 6 listopada 2020

Antoni Słonimski i Julian Tuwim „W oparach absurdu”

 


Zbiór dowcipnych tekstów, które przede wszystkim bazują na wieloznaczności polskiej semantyki. Sporo tu gier słownych, ale mamy też humor sytuacyjny. Absurdalne zadania matematyczne, tak zawiłe, że aż głowa boli (to z braćmi i basenami rozkłada na łopatki), recenzje nieistniejących książek (jak mają reagować rodzice na niewygodne pytania dzieci), przeróżne formy wypowiedzi zawiera ta dowcipna książka żonglująca inteligentnie znaczeniami. Teksty dotyczące reformy językowej są jako żywo aktualne obecnie, w dobie bylejakości językowej w Internecie. Są też liczne fikcyjne, rzecz, jasna ogłoszenia prasowe, niestety nie wszystkie zrozumiałe już dla współczesnego czytelnika. No i ten kalendarzyk dla rolników! Palce lizać! Ktoś ma chandrę albo potrzebuje odmiany w swoich lekturach? Oto książka idealna! Dlaczego "po" i "dły" musza mieć takie sąsiedztwo w wyrazie "podupadły"? A co to za słowo? Pierwsza jego sylaba jest niemieckim zaimkiem osobowym, a druga to dziecinne pożegnanie... Itd. :)