niedziela, 31 lipca 2016

138. "Die Verrufenen" [1925]

    "Die Verrufenen", reż. Gerhard Lamprecht [Niemcy, 1925].
Lamprecht nakręcił swój film w tym samym roku, w którym Trotz stworzył propagandowy pean "Miasto milionów". jakże różne są te dwa filmy. Trotz pieczołowicie unika kadrów, które kłóciłyby się z przyjętą przez niego tezą, że Berlin to miasto rozkwitu, bogactwa i prosperity. Lamprecht widzi cos zupełnie odmiennego. W USA film wyświetlano pod znamiennym tytułem "Slums of Berlin", a przecież już tłumaczenie tytułu oryginalnego (znaczącego coś mniej więcej jak pohańbiony) też nie pozostawia żadnych złudzeń. Lamprecht jednak ukazuje dwa środowiska i kontrastuje je ze sobą. Co łączy filmy Trotza i Lamprechta, to dążenie do zmiany sytuacji, tylko że Trotz pokazuje stan końcowy, a Lamprecht drogę ku niemu.
    Fabuła wygląda w skrócie następująco: młody inżynier Robert Kramer dopuszcza się krzywoprzysięstwa, za co trafia do więzienia. Po wyjściu z niego nie potrafi wrócić do dawnego życia, zostaje wypędzony z domu przez własnego ojca, nie potrafi znaleźć pracy w swoim zawodzie i zaczyna popadać w rozpacz. Gdy usiłuje popełnić samobójstwo, odwodzi go od tego zamiaru prostytutka Emma, która go przygarnia do siebie. Robert zaczyna pomagać sąsiadowi, który jest fotografem robiącym zdjęcia gościom lokali rozrywkowych. W ten sposób Robert spotyka swoja byłą narzeczoną, dla której dawniej popełnił krzywoprzysięstwo, aby ją chronić, a która zostawiła go, gdy trafił do więzienia, Teraz dziewczyna chce pomóc Robertowi.
     Film Lamprechta można porównać do takich filmów jak "Zatracona ulica" Pabsta (1925) czy "Schody kuchenne" Picka (1921), gdzie pokazane jest środowisko proletariackie, ubóstwo, ubogie i ciasne pokoiki, walka o przetrwanie. Lamprecht prowadzi fabułę dwutorowo, zestawiając ze sobą dwa środowiska: jedno utracone przez Roberta, drugie, w którym zmuszony jest żyć. O sile tych ujęć decyduje przede wszystkim fantastyczny montaż. Robert posila się w podrzędnej knajpie. cięcie. Narzeczona siedzi przy suto zastawionym stoliku w ekskluzywnej restauracji. Cięcie. Niczym cienie ubogie pary tańczą w spelunie. Cięcie. Elegancko ubrani ludzie wirują w wielkiej sali balowej. Cięcie. Uboga kobieta kręci młynkiem do kawy. Scena w sali balowej jest przepięknie sfilmowana. Kamera stoi wśród tancerzy i narzeczona wraz ze swoim partnerem kręci się w samym centrum ekranu, ale równocześnie wirują poza tą centralna parą inni tancerze i ściany sali. Ów ruch jest nieco nieostry, zamazany, nieco spowolniony i sprawia dosyć sugestywne wrażenie odrealnienia. 
    "Die Verrufenenen" można porównać do jeszcze jednego filmu. David Wark Griffith, autor "Nietolerancji", nakręcił w 1924 roku w Berlinie film "Isn't Life Wonderful",  w którym pokazał bezrobocie, biedę, inflację, ale też w swoim stylu dodał nutę optymizmu i zakończył swój film happy endem. Lamprecht - można tak rzec - pokazał w swoim filmie zniekształcony amerykański mit o pucybucie, który został milionerem. Pucybut nie został wprawdzie zdegradowany społecznie tak jak Robert, ale tkwiąc w nizinach starał się zrobić wszystko, aby wspiąć się na wyżyny. Lamprecht nie przesadził tak bardzo w przypadku Roberta i nie uczynił go magnatem, al w amerykańskim stylu pomógł mu wydostać się z biedy i zmazać tytułowe pohańbienie. Można dyskutować, na ile realne byłoby takie zakończenie w przypadku tysięcy robotników, pamiętać należy jednak, że Robert jest inżynierem, ukończył szkołę wyższą i posiada wiedzę. To pozwala nadać historii cechy prawdopodobieństwa, gdyż wykształconym było pewnie odrobinę lepiej.


O piękne wydanie niemych filmów Lamprechta postarało się Edition Filmmuseum:

,

Die Verrufenen (Der fünfte Stand) & Die Unehelichen
Menschen untereinander & Unter der Laterne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz