wtorek, 6 października 2015
Andrzej Sapkowski "Lux perpetua"
Lektura trylogii zakończona. Trzecia część, po nieco słabszej drugiej, znowu trzyma wyśmienity poziom, akcja skrzy się od odwołań i aluzji. Mniej mamy już wyliczeń średniowiecznych tytułów ksiąg i autorów, bo ileż można? Sapkowski zapina na ostatni guzik niepozamykane sprawy. Nie wszystko kończy się dobrze. Przyznaję, że po skończeniu osiemnastego rozdziału, miałem mokre oczy; Sapkowski potrafi dozować napięcie i wywoływać emocje. W tym tomie jest już na szczęście mniej wojen, Reynevan jest już dojrzałym i świadomym bohaterem. Akcja zahacza tym razem na Górny Śląsk, jednak kluczowa scena rozgrywa się na rynku we Wrocławiu, przypomina wiec w państwie totalitarnym z udziałem wodza i kończy się zupełnym zaskoczeniem.
Nie wiem co Sapkowski ze mną zrobił, ale po lekturze "Trylogii husyckiej" mam ochotę na trylogię Sienkiweicza, za którą przecież nigdy nie przepadałem.
Wiwat Sapkowski!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz