niedziela, 20 września 2020

Henryk Waniek „Szalone życie Macieja Z”

W podtytule książki widnieje słowo "Opowieść". Książka jest zbiorem luźnych wspomnień Wańka o swoim zmarłym już niestety przyjacielu. Kim był Maciej Zembaty ludziom w moim wieku nie trzeba przedstawiać. Dla młodszych kilka wyjaśnień. Prowadził w radiowej "Trójce" satyryczny magazyn "Zgryz", gdzie umożliwił debiut zespołowi Maanam i Johnowi Porterowi, tłumaczył i popularyzował w PRL-u Leonarda Cohena, a w 1985 roku zorganizował koncerty Cohena za Żelazną Kurtyną, był współautorem serialu "Siedem życzeń", komponował, gra=ł na gitarze, koncertował, wydawał płyty, pisał skecze, felietony, czarne humoreski - wszechstronny i utalentowany człowiek. Dziś trudno o tak utalentowanych artystów. Waniek przytacza wiele anegdot z życia Zembatego, opisuje spotkania, kreśląc sylwetkę swego przyjaciela. Są to wspomnienia osobiste, ale na ich tle można bez trudu odczytać charakter epoki, w jakiej się rozgrywały; głównie był to PRL, a potem dziki kapitalizm po 1989 roku. W książce mowa także o licznych znajomych Macieja Zembatego, którzy z nim współpracowali, prowadzili wspólnie działalność artystyczną, wspomagali go w najprzeróżniejszych sprawach, mieli z nim wspólny język lub wspólne interesy. Barwna to opowieść i piękna. Napisana bez zbędnych sentymentów, za to z wielką dozą pietyzmu. Nie jest to opowieść faktograficzna, bo jak sam autor wspomina w kilku miejscach pamięć bywa zawodna. Po latach nie ma się już pewności, czy rzeczywiście było tak, jak się to opisuje. Nie jest to jednak istotne w książce Wańka, którą napisał, jak to on, pięknym klarownym stylem, niestroniącym od dzielenia się odautorskimi komentarzami i przemyśleniami - ważna jest prolongata pamięci o nietuzinkowym, ciepłym, towarzyskim, otwartym i utalentowanym artyście, ale też i człowieku, ojcu, mężu, poszukiwaczu doznań, nonkonformiście. Dla mnie była to lektura bardzo ważna z wyżej wymienionych powodów. Ale ważna była też z powodów osobistych, bo Zembaty był częścią mojej młodości. Na trzepaku (klopsztandze) na osiedlu Irys w Chorzowie śpiewaliśmy "Wspomnienie" i inne piosenki Cohena w tłumaczeniu Macieja Zembatego, co dla mnie było inicjacją w niesamowity świat zaczarowanej, pięknej i poetyckiej muzyki barda z Montrealu trwającej do dziś; to była część mojego ówczesnego hic et nunc, fragment mojego życia a równocześnie część tamtej rzeczywistości, jej mikroskopijny wariant. Dla współczesnych książka Henryka Wańka, jednego z ważniejszych polskich pisarzy, tak niedocenianego, może stanowić doskonały asumpt do poznania dawnych nastrojów, sposobu myślenia, bowiem Waniek potrafi doskonale oddać ówczesną atmosferę i na jej tle nakreślić doskonały portret artysty wraz z jego otoczeniem, w którym ów artysta, salony Maciej Z, potrafił żyć po swojemu, ceniąc wolność i konsekwentnie podążając swą własną drogą, wbrew napotykanym na niej przeszkodom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz