
Pierwszy niezależny film Chaplina od czasu powołania do życia wspólnie z Mary Pickford i Douglasem Fairbanksem wytwórni United Artists (wcześniej Chaplin związany był kontraktem z wytwórnią First National). Chaplin nakręcił dramat o miłości, która nie mogła zostać spełniona. Uczucia bohaterów targane są przez los, ale i sama marie nie do końca wie, czego pragnie. Komfortowa sytuacja materialna i niestabilny uczuciowo status Marie przeciwstawiony jest silnemu uczuciu Jeana, który jest jednak biednym malarzem. Film Chaplina ma na pewno pretensje do psychologicznego zaglądania w głąb dusz rozchwianych bohaterów. W dniach swojej premiery "Paryżanka" nie zyskała zbyt pochlebnych recenzji, być może dlatego, że po Chaplinie wszyscy oczekiwali cąłkiem innego filmu. Dlatego Chaplin nigdy już nie powtórzył swojego eksperymentu i myślę, że stało się to z korzyscią dla nas. Bo jak wyglądałby świat bez "Gorączki złota" lub "Naszych czasów"? "Paryżanka" pozostanie ciekawym i miłym dla oka (nawiązania do ekspresjonizmu) dramatem, który mimo swej przygnębiającej wymowy, posiada jednakże ów chaplinowski element wiary w życie i optymizmu. Tak czy inaczej, dla miłośników Chaplina, który w tym filmie nie występuje, pozycja obowiązkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz