poniedziałek, 31 grudnia 2018

Fiodor Dostojewski „Biedni ludzie”

























Dwie zagubione dusze w mieście Petersburg, dla jednych będącym rajem na ziemi, dla innych piekłem. On, Makary, biedny skryba biurowy, ona, Warwara. o wiele od niego młodsza osierocona dziewczyna bez profesji, usiłująca zarabiać na życie szyciem. Mieszkają blisko siebie, widzą się z okien, piszą do siebie listy. Książka napisana jest w formie listów wymienianych między Warwarą i Makarym. Wynika z nich ogólna sytuacja społeczna, opisane są warunki, w jakich żyją, zmagania z ustawicznym brakiem pieniędzy, także obyczaje. Warwara została zniesławiona przez niejakiego Bykowa i musiała opuścić dom swej kuzynki. Makary pomaga jej jak tylko potrafi, pisze ciepłe listy (jednak pozbawione kwiecistości i pełne realistycznych opisów), przekazuje jej drobne sumy, przesyła cukierki. Spotykają się, rozmawiają, spacerują, idą do cerkwi. W listach opisują swą codzienność, martwię się wzajemnie swoją sytuacją, pocieszają się, dają sobie rady. „Biedni ludzie” to na pewno powieść obyczajowa o mocnym podłożu społecznym nawiązująca do „Szynela” Gogola. Czytając jednak listy Warwary i Makarego, nie można chyba zrezygnować z ponadczasowego pytania, czy to była tak wielka przyjaźń, czy była to nieuświadomiona miłość? Dostojewski nie odpowiada na to pytanie jasno; w jednym fragmencie listu przeważą to pierwsze, w innym czytelnik czuje, że czai się to drugie. Uczucie w każdym razie nie zostaje przez żadnego z korespondentów jasno sprecyzowane, czyli mówiąc prościej, nikt nie wyznał swego uczucia. W podobny sposób można dywagować na temat zakończenia, czy jest szczęśliwe, czy nie. Dostojewski mistrzowsko snuje opowieść, przedstawia realia, aż do — moim zdaniem — przejmującego zakończenia. Ponury opis ludzkiej egzystencji niższych warstw stolicy Rosji, przede wszystkim nędzy, braku perspektyw, nieprzyzwoicie wyświechtanych ubrań, wiecznych utarczek z właścicielami pokojów o czynsz, sąsiaduje z przykładami dobroci, przywiązania, pomocy, przyjaźni, a pośród tych cieni i blasków życia w obskurnych i przeludnionych nędzarzami petersburskich kamienicach dwoje ludzi znajduje w sobie oparcie i przeciwstawia się niedoli. Jest w „Biednych ludziach” spora doza wiary w człowieka i nie ma jeszcze tak ponurych postaci jak Stawrogin z „Biesów". Mimo ponurej atmosfery, pomimo przejmującej biedy, jest promień optymizmu, jest światełko niosące nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz