wtorek, 22 maja 2018

Robert Walser „Jakub von Gunten. Dziennik”




































 


     Bardzo niejednoznaczna, tajemnicza i dziwna książka. Niby opowieść o dojrzewaniu, o wchodzeniu w życie, ale czy to nie jest tylko pozór? Nic dziwnego, że Walser inspirował Kafkę; jednak czyż nie można odszukać w „Jakubie von Gunthen” większej liczby pisarzy zainspirowanych prozą Walsera? Kiedy pojawił się fragment dramatu wpleciony w prozę, pomyślałem, że to się stało na kilka-kilkanaście lat przed „Ulissesem” Joyce'a. Czyż rozpad świata w „Sklepach cynamonowych” Schulza nie przypomina degradacji Instytutu Benjamenty? Dziwne podróże, sny, zmiana scenerii przywołuje na myśl „Wilka stepowego” Hermanna Hesse. Fabuła prosta i surrealistyczna zarazem.
      Do Instytutu Benjamenty, prowadzonego przez rodzeństwo, przybywa Jakub von Gunten, młody arystokrata. Instytut jest szkoła dla służących... Jakub pragnie w ten sposób odciąć się od wpływów rodziców, decydować w osobliwy sposób, bo poprzez wierną służbę, o własnym losie. Arystokrata służącym? Właśnie... Jakub nawiązuje osobliwe relacje ze swoimi nauczycielami oraz obserwuje swoich kolegów.Walser tworzy osobliwe ich portrety, uwypukla niezwykłe cechy charakterów, zwraca uwagę na usposobienie, nawet na budowę ciała. Książka Walsera ma jednocześnie posmak erotyzmu i rozkładu, co może być sprzecznością, ale równie dobrze oznaczać może zespolenie dwóch destrukcyjnych sił. Zespolenie bądź tarcie. Nic nie jest jasne, wiele jest domysłów. Walser świadomie kreuje świat owiany tajemniczością, złożony ze sprzeczności. Rzeczywisty świat przenika się u Walsera z nierzeczywistością wypełniona majaczeniami. Być może jest to tautologia, ale tautologia doskonale oddająca charakter książki Walsera.
      Na 122 stronach znajduje się bardzo gęsty tekst. Niektóre zdania posiadają głębię równoznaczną z całymi akapitami u innych pisarzy. Wiele zdań ma charakter aforyzmów. Język precyzyjny, chirurgiczny, przebogaty. Walser z jego pomocą tworzy wręcz cuda, płynnie przechodząc z konkretnych opisów w liryzm, w oniryzm, w piętrowe znaczenia, w rozległe metafory, w przestrzenne konstrukcje o głębokim, szerokim oddechu, by za chwilę znów skupić się na małej, dusznej przestrzeni.
      Zdumiewa trafność obserwacji Walsera oraz łatwość manipulacji spostrzeżeniami. Podziw budzi także umiejętność wydobycia nastroju z pomocą kilku trafnych uwag, połączenie ich w całość, płynność, z jaką autor tworzy bieg narracji. Owo mistrzostwo widoczne jest na przykład w tym fantastycznym fragmencie, w którym Jakub opisuje, w jaki sposób stracił dziesięć marek w „restauracji z damską obsługą". Jest to jeden z najbardziej zmysłowych fragmentów książki, chociaż o wydarzeniach opowiada przecież bardzo ogólnie i jest przeplatany konkretnymi myślami Jakuba, w których chłopiec wyraża świadomość tego, że jest naciągany.
      Podczas lektury zastanawiałem się nad następującą kwestią: czy Walser miałby dziś szansę wydać swoją książkę? Czy to nie jest lektura zbyt gęsta, za bardzo wieloznaczna, trudna do ujęcia, wielopoziomowa. Interpretacja... czy jest możliwy prosty opis „Jakuba von Gunthen". Jest. Ale czy ten opis nie będzie aby tylko nędznym surogatem, który upraszcza do granic możliwości książkę Walsera? Będzie. Kończę więc mój surogat i zachęcam do wejścia w ten niezwykły świat wyobraźni Roberta Walsera, pisarza dziś zapomnianego, jak bardzo niesłusznie, jak ogromnie niesprawiedliwie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz