niedziela, 26 listopada 2017

149. "Jestem mordercą" [2016]

"Jestem mordercą", reż. Maciej Pieprzyca [Polska, 2016] Film przenosi akcję z Zagłębia na Śląsk, jest inna liczba zabójstw (12 zamiast 14, nie wspomina się o siedmiu usiłowaniach). Jest też przesunięcie w czasie z drugiej płowy lat 60-tych na początek następnej dekady. Film skupia się na osobie prowadzącego śledztwo Janusza, który nie zawsze potrafi znieść ciężar powierzonej mu roli, a czasem ją wykorzystuje (romans z fryzjerką). W sumie razem z osiągniętymi sukcesami w śledztwie, po równi pochyłej stacza się życie osobiste Janusza. To jeden aspekt filmu Pieprzycy. Drugim jest manipulacja niezwykle ubogimi dowodami, jakimi dysponowała milicja. Pieprzyca zdaje się sugerować, że ta manipulacja miała za zadanie osiągnięcie spektakularnego sukcesu zakończonego spektakularnym procesem, ukazanie skuteczności władz i uspokojenie zaniepokojonych obywateli. W grę wchodził także kontekst polityczny. Kiedy zamordowana została bratanica I sekretarza Edwarda Gierka, śledztwo zostało przyspieszone i stało się priorytetowe. W filmie znaleźć można sporo niuansów obyczajowych, społecznych i technologicznych nawet, w odbiorze widza korelujących z współczesnością (komputer Odra zajmujący całe pomieszczenie). Dobrze oddane realia (bary, samochody, przystanki, ławki, wnętrza hoteli, fryzury, ubrania, muzyka Breakoutów i ABC "Asfaltowe łąki", fragmenty meczów piłkarskich w telewizji). Dla Ślązaka miło było też oglądać śląskie plenery. Całość to w sumie gorzkie doświadczenie filmowe, gorzka wymowa pozostawiająca w ustach cierpki smak. Władza nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć cel, człowiek może zostać skazany bez przekonujących dowodów. Nocą na ulicach jest niebezpiecznie. Dzisiaj się niewiele zmieniło. Można mieszkać obok kogoś nie wiedząc, ze to szaleniec. Ludzie zamknięci w sześcianach swoich mieszkań, w ciasnocie swych wnętrz, uwikłani w stereotypy myślowe, łaknący najprostszych rozwiązań. Ponury uniwersalizm. Pieprzyca po połowicznej nadziei, która nam dał w "Chce się żyć", teraz ją odebrał, tak jakby po chwilowym uwierzeniu w człowieka, utracić nagle w niego całkowitą wiarę. Czy słusznie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz