
Ostatni niemy film mistrza Ozu. Niezwykle melancholijna muzyka i przejmująco smutna historia. Świetne są początkowe zdjęcia ludzi błąkających się posród rozległych industrialnych przestrzeni wypełnionych trawą, porzuconymi bębnemi po kablach, zagmatwanym żelastwem, poprzecinanych przewodami elektrycznego napięcia na licznych wysokich słupach i zarośniętymi szynami. Wszystko to sprawia wrażenie ogromnej pustki, dla której pożarcie kilku bazradnych osób pozbawionych własnego miejsca na ziemi to fraszka. Film Ozu posiada wyraźne przesłanie społeczne, realizm jego jest czasem przygniatający, ale jest w nim też widoczny humanizm wyraźnie podkreślony w kilu scenach. Takie skupienie się na losach człowieka, podczas gdy Japonia stawała się państwem militarnym, nie mogło się podobać. W okresie 1937-1947 Ozu nakręcił zaledwie 4 filmy ze swojej bogatej filmografii, na która skałda się blisko 60 tytułów. Na szczęście to "milczenie" reżysera zostało przerwane i Ozu powrócił w latach 50-tych do bardzo wysokiej formy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz