środa, 29 maja 2024

Pola Oloixarac „Mona” (628)

 № 27 w tym roku. Przełamany kryzys czytelniczy od 7 kwietnia. Opis książki twierdzi, że jest to satyra na świat pisarzy. Autorka kreuje zlot pisarzy przy okazji wręczenia szwedzkiej nagrody literackiej Basske-Wortza. Tytułowa Mona jest peruwiańska pisarką, jedną z kandydatek do nagrody. Odniosła sukces swoim debiutem i teraz idzie za ciosem. Meeting pisarski polega na spotkaniach towarzyskich i wykładach. Sauna, kąpiele, tańce, mecz piłki nożnej, ale za Mona ciągnie się cień osobistego życia, rzutującego na jej zachowanie. W moim odczuciu autorka owszem, krytykuje światek literacki, ale książka jest zupełnie o czymś innym. Można tez powiedzieć, że ma dwa tematy główne, które się przeplatają. Trudno jednak pisać o drugim osobistym wątku bez zdradzeni fabuły, ponieważ wyjaśnienie Oloixarac zostawia na sam koniec w celu zaskoczenia czytelnika. To czyni książkę nieco niespójną. Fajnie się czyta dyskusje pisarzy na różne tematy, jednak czytelnika nurtuje pytanie, kto nieustannie wysyła do Mony SMS-y, które są ignorowane? Dlaczego? Jest jak gdyby autorka chciała iść równocześnie w dwie strony. Zapewne znajdą się i tacy czytelnicy, którym to nie będzie zawadzać, dla mnie to taka mała rysa. Podobnie jak język, który raz poetycki i literacki, innym razem staje się pospolity, nawet kolokwialny. Moja ocena jest na pewno na plus z małymi zastrzeżeniami.

Petra Hůlová „Krótka historia Ruchu” (627)

Przeczytana 7 kwietnia, czyli szmat czasu temu. Miałem kryzys czytelniczy. Antyutopia czy tam dystopia, w której świat zdominował kobiecy ruch feministyczny, dla którego priorytetem stał się szacunek dla starszych kobiet, dbałość o ich powodzenie, równość w postrzeganiu ich walorów z młodymi dziewczętami, egalitaryzm w pociągu seksualnym. Akcja rozgrywa się w ośrodku resocjalizującym dla mężczyzn nie uznających atrakcyjność seksualną staruszek. Wizja na równi ponura, straszna jaki groteskowa, ale humor jest zdecydowanie wisielczy. Z jednej strony książka daje do myślenia, do czego może doprowadzić ślepy fanatyzm, a z drugiej naśmiewa się chyba nieco z obecnej formy feminizmu w zachodnim świecie. No bo czy naturę da się oszukać?