Miałem wszystkie dostępne mi filmy Artawazda Peleszjana obejrzeć jeden po drugim, ale nie wyszło. Po tym co zobaczyłem, nie jestem chyba gotowy w nocy po ośmiu godzinach fizycznej pracy zaserwować sobie tak intensywną dawkę. Peleszjan to armeński reżyser, który oczywiście musiał być wtedy reżyserem radzieckim. Polski tytuł brzmi "Początek". Film jest krótki, trwa 8 minut, ale jest intensywny, oparty na rytmie, na równoległym montażu (współczesne teledyski wysiadają), przypomina to nieco lampę stroboskopową, migocze aż miło (trochę przesadzam
). Problem jaki porusza film to masa ludzka zdana na dzieje historii. Słowo "art" w imieniu reżysera jak najbardziej na miejscu. Oczywiste skojarzenia z wczesnym Wiertowem, Eisensteinem i Dowżenką.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz