wtorek, 20 października 2020

Ernest Hemingway „Komu bije dzwon”


Nie wiem, co mam napisać o tej książce, ponieważ nie wyobrażam sobie, żeby ktoś jej nie znał. Tak, tak, przecież to absolutna klasyka literatury światowej, pełna humanizmu opowieść o wojnie przeciw faszyzmowi. Dotyczy ona wprawdzie wojny domowej w Hiszpanii, ale została napisana w 1940 roku i trudno nie poszerzyć jej kontekstu o wydarzenia, które miały w tym roku miejsce, a były kontynuacją wydarzeń rozpoczętych rok wcześniej. Amerykanin z USA Robert Jordan zostaje przerzucony na stronę faszystów z rozkazem wysadzenia mostu. Pomóc ma mu w tym lokalny oddział partyzantów. Każda postać jest nakreślona bardzo wyraziście, nie ma tu patosu lub ideologii, krew i kości stanowią ich budulec i trudno czytelnikowi nie przejąć się ich losem. Cztery dni, w ciągu których toczy się akcja, to głównie rozmowy, które obrazują sytuację, początek wojny, odczucia ludzi. Owe cztery dni to także cztery dni miłości na całe życie pomiędzy Marią i Robertem. Hemingway wbrew temu, co mówi się o jego stylu, potrafi wyczarować liryzm i magię sytuacji, czego przykładem jest ta wojenna miłość. Nie brakuje też momentów dramatycznych jak obrona wzgórza przez oddział Sorda, pełnych napięcia jak minowanie mostu opisane w sposób stricte filmowy, że aż czuje się dreszcz emocji, śledząc kolejne ruchy bohaterów z nadzieją, że im się powiedzie, nie brakuje też momentów drastycznych jak zdobywanie miasteczka w pierwszym okresie wojny i pozbywanie się w nim faszystów (tu Hemingway wykazał się sporą wiedzą na temat psychologii tłumu). Książka pokazuje też w skrótowy zawoalowany sposób zakończenie wojny, chociaż akcja toczy się w 1937 roku, poprzez losy bohaterów powieści. Przewija się pytanie, czy można zabijać człowieka i dlaczego człowiek staje się okrutny, posłuszny rozkazom. Postać generała Golza jest inspirowana generałem Świerczewskim, którego Hemingway poznał osobiście w Hiszpanii w trakcie wojny. Hemingway wprawdzie nie opisuje tak dokładnie sytuacji politycznej, jak robi to Orwell w swojej książce W hołdzie Katalonii, ale zaznacza ją wystarczająco wyraźnie. Najważniejszy w książce jest jednak los człowieka, a polityka służy jako siła destrukcyjne na ten los wpływająca. „Komu bije dzwon” to piękna historia, smutna historia i historia o odwadze, desperacji, poświęceniu, wierze w humanizm. Jeśli ktoś jeszcze nie przeczytał — w co mi trudno uwierzyć — to gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz