niedziela, 2 czerwca 2019

Marcel Aymé „Przechodzimur”






































Małych rozmiarów książeczką, a cieszy! Mógłbym jeszcze dodać do tego oklepany, aczkolwiek prawdziwy, zwrot głoszący, że humor to zdrowie. Książka Marcela Aymé to zbiór dziewięciu opowiadań charakteryzujących się specyficznym humorem, groteskowym przedstawieniem rzeczywistości, wykorzystaniem elementów fantastycznych, sporym dystansem i pomiędzy tym wszystkim zawartą nutką przewrotnej goryczy. Książka ukazała się w 1942 roku w okupowanej Francji, jakież zatem musi budzić zdziwienie, kiedy czytelnik zorientuje się, że autor prowadzi grę, żeby nie rzecz zabawę, ze współczesną sobie rzeczywistością. Opowiadanie „Dekret” snuje historię przesunięciu czasu o 17 lat, lecz bohater tego tekstu przypadkowo odwiedza miejsce, do którego nie dotarł tytułowy dekret o przesunięciu czasu i, znalazłszy się w pułapce roku 1942, ponownie musi przeżywać swoje życie dzień po dniu aż do roku 1959, który tak pechowo opuścił. Przewrotna ta historia wymownie mówi o równoczesnym niezadowoleniu z okupacji i chęci przyspieszenia czasu, by wojna się wreszcie skończyła. Inne opowiadania bardziej eksponują ludzkie słabostki i namiętności. Bohater tytułowego tekstu odkrywa zdolność przedostawania się przez mury i od razu zaczyna wykorzystywać tę umiejętność w celach skrajnie osobistych. Bohaterka „Sabinek” posiada dar wszechobecności, co po wielu wahaniach i walce z przyzwoitością doprowadza do zwielokrotnienia swojej postaci w celach hedonistycznych (bardzo to Lemowskie w wymowie). Sporo ironii znajdziemy w opowiadaniu „Legenda połdawska”, w którym przed bramą raju stoją pobożna ciotka i jej okrutnik grzesznik siostrzeniec, przy czym św. Piotr w pierwszej kolejności wpuszcza do nieba wojaków, bo walczyli w słusznej sprawie, a ciotka musi cierpliwie czekać na swą kolej, mimo swych zasług i cnót. To tylko niektóre przykłady zawiązania fabuły, nie będę pisać o wszystkich, aby nie psuć przyjemności czytania, co z tego wynika i do czego prowadzi. Marcel Aymé w każdym razie bawi i śmieszy, jednak pod płaszczykiem fantastyki i nadrealistycznych zdarzeń obnaża ludzką duszę i serce, nie w sposób analityczny, ale aluzyjny, ten z przymrużeniem oka: „wiecie, rozumiecie”, kierując równocześnie w stronę czytelnika znaczący uśmieszek, wymowny grymas warg. Śmiech to zdrowie i zdrowo jest pośmiać się z własnych słabostek, tak niewinnie i nieszkodliwie, z dystansem. Polecam serdecznie taką terapię z  zabawnym „Przechodzimurem” Marcela Aymé, zapewniam, że dobrze i mądrze spędzicie czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz