niedziela, 9 marca 2008

Piekło lichwiarzy

Mam nadzieję, że wszyscy ci pazerni i pozbawieni skrupułów lichwiarze, owe Lizawiety w spodniach i w spódnicach, ci kredytodawcy, którzy przedstawiają się jako przyjazne instytucje starające się pomagać potrzebującym, a także ich gończe psy - windykatorzy - że wszyscy oni trafia do piekła. I że piekło czeka na każdego z nich, bez znaczenia, czy nazywają siebie pracownikiem banku, lombardu bądź firmy udzielającej małych kredytów na wszelakie okazje. A jeśli nawet piekło nie istnieje, to piekło lichwiarzy istnieje ponad wszelką wątpliwość. Bowiem piekłem dla ograbiającego biednych ludzi z pomocą procentów zbira musi być świadomość niebytu, w którym jego jedynym stanem posiadania będzie przez wieczność absolutne NIC.

Dobre i to, choć milsza byłaby pewność, że czeka na nich zastęp Raskolnikowów, którzy co godzinę ponawiają materializację swoich zbrodniczych idei, dalecy jeszcze od uświadomienia sobie wyrządzanego zła.

Ale takim sposobem myślenia, przecież sam pcham się tam, gdzie miejsce lichwiarzy…

2 komentarze:

  1. Choć Dostojewskiego kiedyś uwielbiałem to wpis jest dla mnie dość enigmatyczny. W ciekawej formie uwypukliłeś jeden z wielu problemów, ale żaden Rodian tutaj nie zaradzi... trzeba raczej Myszkina. ;)
    Witam Cię, Windmillu.Mam wrażenie, że wyłączyłeś możliwość dodania Cię do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj serdecznie! Muszę jeszcze dowiedzieć się, gdzie mam włączyć tę opcję...

    Tak naprawdę, to nie pomoże tu żaden Raskolnikow (ani nawet Myszkin). Jedyne, co mogłoby pomóc, to prawo sprzyjające obywatelowi, ale takie nie jest niestety raczej możliwe w naszym kraju...

    OdpowiedzUsuń