środa, 4 stycznia 2023

Adam Mickiewicz ,,Konrad Wallenrod"




Nowy rok rozpocząłem od lektury romantycznego klasyka. Co mnie o tego skłoniło? Od dawna przymierzam się do powtórki z „Pana Tadeusza”, więc to chyba był przymiarka do przymiarki. „Konrad Wallenrod” to była lektura z czasów mojej podstawówki i przyznać muszę, że po upływie czterdziestu kilku lat w miarę czytania większość istotnych elementów akcji, jeśli nie powstawała z popiołów mej pamięci, to na pewno sprawiało silne wrażenie déjà vu. Wychodzi na to, że zostałem porządnie przemaglowany z lektury, tak solidnie, że dziś następujące po sobie wersy poematu ożywiały we mnie kolejne opisywane przez Mickiewicza zdarzenia i po skończeniu lektury nie miałem wrażenia poznania, tylko odświeżenia. Powstaje teraz pytanie, czy całość nie jest szyta zbyt grubymi nićmi? W balladzie „Alpuhara” pokazany jest model zdradliwej zemsty na wrogu, ale czy aby postawa Wallenroda jest tak samo czysta i nie pociąga za sobą niewinnych ofiar, jak samopoświecenie Almanzora, bohatera ballady? Chyba prowadzenie wojny z Litwinami, nawet jeśli to wojna prowadzona na zgubę Zakonu Krzyżackiego, pociąga za sobą więcej niewinnych ofiar? Pytanie, czy w Mickiewiczowskich czasach ktoś o tym myślał? Skoro jednak literaturoznawstwo polega na wciąż ponownych analizach tekstów, na nowym ich odczytywaniu, moje pytanie nie jest wcale bezzasadne. Problem polega tylko w rozwiązaniu kwestii, czy tekst napisany w konkretnych realiach można dziś odczytywać w kontekście wszystkiego, co współczesne? Trudny to temat i każdy z Was niech sam odpowie na to pytanie. Na pewno nikt nie posiądzie definitywnej racji. A już na pewno nie w prosty, złożony z kilku zdań, sposób. Co myślą o tym moi szanowni czytelnicy?


---------------------------------------------
Na zdjęciu moje wydanie z 1956 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz