niedziela, 28 marca 2021

Krystyna Wituska „Na granicy życia i śmierci. Listy więzienne Krystyny Wituskiej”



Książka zawiera 37 listów wysłanych przez Krystynę Wituską do rodziny oraz dwa grypsy przekazane koleżankom w więzieniu. Wituska została aresztowana przez Gestapo w 1943 roku i oskarżona za szpiegostwo trafiła do hitlerowskich więzień w Berlinie (Alexanderplatz, Alt-Moabit) oraz w Halle/Saale. Stracona została na gilotynie 26 czerwca 1944 roku. Aresztowana została całkiem przypadkowo, gdyż policja szukała u niej śladów obciążających jej znajomego, z którym korespondowała, a znalazła grafik spotkań komórki wywiadowczej AK. Listy są świadectwem silnego charakteru tej młodej przecież liczącej 23 lata w chwili aresztowania dziewczyny. Będąc od samego początku świadomą swego przeznaczenia, nie załamuje się, na ile może korzysta z życia (nawiązuje przyjaźnie z współwięźniarkami, dużo się śmieje), dba o siebie (liczne prośby do rodziców o grzebienie, sukienki, środki higieniczne), martwi się i troszczy o los swoich przyjaciółek z celi. Sama bardziej pociesza rodziców, niż prosi o pociechę. Korespondencję przepełnia miłość, atencja, troska o samopoczucie bliskich, ciepło oraz harda postawa, która zapewne miała niwelować u rodziców żal i ból. Listy Wituskiej są ciekawym świadectwem hitlerowskiego więziennictwa i wymiaru sprawiedliwości. Aż trudno uwierzyć, że w tym samym czasie, kiedy gładzono każdego dnia niewyobrażalne ilości osób, w więzieniach oskarżeni czekali spokojnie miesiącami na wyrok, byli traktowani po ludzku i mieli nawet możliwość łaski od samego Adolfa Hitlera. Trudno wyobrazić sobie ten kontrast, chociaż o czymś podobnym pisał w "Domu z dwiema wieżami" Maciej Zaremba Bielawski odnośnie kolosalnych różnic w przetrzymywaniu więźniów stalagów i oflagów. Wituska nie wspomina o żadnej brutalności, ale też należy pamiętać, że listy były cenzurowane, niemniej z ich tonacji wynika, że była traktowana przyzwoicie. W zalewie literatury obozowej, który obserwujemy ostatnio, ta książka to głos mówiący o innym rodzaju hitlerowskiego więziennictwa i sądzę, że znać także go znać, chociaż warto by też ze względu na rok wydania książki (1968) poszukać alternatywnych źródeł, czy hitlerowskie więzienia rzeczywiście tak wyglądały. To trochę dziwne, że w czasach komunizmu ukazała się książka, która pokazała je w jakimś sensie w dosyć korzystnym świetle...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz