niedziela, 28 marca 2021

174. Filmy Artwazda Peleszjana



Cóż tu dużo pisać, trzeba obejrzeć, przeżyć, przemyśleć filmy Artawazda Peleszjana; są to formy niezwykłe, wieloznaczne. Zdaje się, że taki 10-minutowy film jak "Początek" posiada więcej sekwencji niż niejeden pełnometrażowy film. I tak samo jest z innymi filmami Peleszjana. Każdy można oglądać kilka razy z rzędu, by analizować poszczególne kadry, ujęcia, sens zestawionych ze sobą scen, montaż, co reżyser chciał przekazać i powiedzieć w swoich małych-wielkich dziełach. Pierwsze, co się narzuca, to lubowanie się reżysera w kontrastach. W filmie "My" widzimy krótkie ujęcie duchownego spieszącego ulicą, cięcie, i w tym samym miejscu w tym samym kierunku śpieszy milicjant, cięcie... i w taki sposób następuje seria podobnych jaskrawych dysonansów. Drugą charakterystyczną cechą twórczości Peleszjana jest skłonność do pokazywania oryginalnych, niecodziennych sytuacji. Reżyser pokazuje, że obok toczącego się w powtarzalny sposób życia, rozgrywają się, zdarzają się rzeczy nieszablonowe i ich niezwykłość warta jest wyeksponowania. Na przykład armeńscy pasterze pokonują ostro strome zbocza z owcami na kolanach w szaleńczym zjeździe w dół, w taki sam karkołomny sposób pokonują wzburzone wody rwącej i spienionej rzeki, kaskada za kaskadą. Wygląda to imponująco. Musiałbym długie godziny analizować poszczególne sekwencje w każdym filmie, a niby jest to kilka krótkich filmów (ich czasowa rozpiętość wynosi od 7 do 52 minut), tak bardzo przepełnione są plątaniną znaczeń, wypełnione znakami-kluczami. Większość dokonań Peleszjana posiada charakter awangardowego dokumentu, czasem wkrada się pierwiastek poetycki, rzadziej realizm, filmy pozbawione są dialogów (oprócz pierwszego), jeden posiada napisy w stylu filmu niemego, natomiast trzecią cechą charakterystyczną filmów Peleszjana jest ich oprawa dźwiękowa. Nie pomylę się chyba zanadto, jeśli stwierdzę, że jest ona tak samo istotna, jak obraz, który ilustruje. Sądzę - i chyba mam rację - że ścieżki dźwiękowe pozbawione obrazu wykoncypowanego przez Peleszjana, stanowiłyby samoistne dzieła sztuki i świetnie mogłyby funkcjonować jako samodzielne kompozycje (na myśl przychodzi tu synkretyczna twórczość Alfreda Schnittke). Na koniec dodam tylko, że Sergiej Paradżanow powiedział o Peleszjanie, że jest to jeden z nielicznych autentycznych geniuszy kina. Komu to nic nie powie i kogo nie wzruszy, temu i tak nic nie pomoże, ale kto zna Paradżanowa, ten będzie wiedział, o co chodzi. Jeżeli podsyciłem czyjąś ciekawość, to polecam przeczytać jeszcze komentarze dodane przez użytkowników IMDB pod niektórymi filmami. "Liernajin parek" (1964)
"Ziemia ludzi" (1966)
"Początek" (1967)
"My" (1969)
"Pory roku" (1975)
"Mer dare" (1983)
"Werj" (1992)
"Kjank" (1993)
"Obitiateli" (1970)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz