niedziela, 11 kwietnia 2021

Hermann Hesse „Wilk stepowy”



Kilka razy przeczytana, tym razem wysłuchana w świetnej interpretacji Leszka Abrahamowicza. Książka pełna trafnych obserwacji o naturze introwertyka, o jego stosunku do świata zewnętrznego, przed którym się ukrywa, o wieloustości natury ludzkiej, złożonej z bezliku czynników, ale i o kondycji współczesnego świata, dziwnie aktualne to nadal, a w świecie korporacji chyba nawet więcej. Nie ma już prawie wcale rękodzieł, wszystko powstaje w masowej produkcji na taśmach produkcyjnych, ale to stało się normą, a Hesse pisał "Wilka stepowego", kiedy rękodzieło jeszcze rozkwitało, zaś mechanizacja już prężnym krokiem wkraczała we współczesność. Był to więc czas przełomu. Jasno też Hesse widzi już w 1927 roku, że następna wojna jest nieunikniona. Dla mnie to jedna z tych książek, które pasują do mnie jak ulał; sam jestem introwertykiem, kocham sztukę i indywidualizm, nienawidzę wojny i przedkładam studiowanie książek nad zabawy taneczne, czyli Hesse sporo napisał o mnie. Nie jest to łatwa i oczywista lektura, sam wolę jej fragmenty do balu ,maskowego, a za Teatrem Magicznym jakoś średnio przepadam, bo chyba też nie do końca go rozumiem. Jedno co wiem na pewno, to że nie można go brać dosłownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz