niedziela, 25 października 2020

Anton Hansen-Tammsaare „Nowy Piekielnik z Czartoryi”


Fabuła książki jest całkiem prosta. Oto Pan Bóg zaczyna wątpić, czy człowiek potrafi osiągnąć zbawienie, a tym samym, czy zasługuje na potępienie, jeżeli nie potrafi. Wysyła więc na ziemię diabła, którego zadaniem jest dostąpić zbawienia, w przeciwnym razie nie będzie już w piekle dostawy nowych dusz. Piekielnik rozpoczyna życie chłopa na estońskiej wsi. Historia jest na poły fantastyczna, na poły realistyczna. Pełna odniesień do Biblii (Hiob) funkcjonuje bez wątpienia jako parabola traktująca o ludzkiej kondycji, równocześnie będąc satyrą, groteską, wypełniona także i ciepłym humorem sagą rodu Piekielnika, a tym samym portretem realiów wsi w Estonii pod koniec lat 30-tych. Powieść "Nowy Piekielnik z Czartoryi" napisana jest prostym językiem, który naszpikowany jest jednakże filozoficznym przekazem, w którym zmagają się dobro i zło. Piekielnik został sportretowany jako prosty krzepki chłop, ufny i naiwny, ślepo wierzący mieniącemu się jego przyjacielem Antsowi, bogatemu gospodarzowi, który manipuluje dobrodusznym Piekielnikiem, czerpiąc z tego korzyści. Hansen-Tammsaare, prawnik z wykształcenia, stworzył tu opozycję pomiędzy naiwnym postrzeganiem prawa przez Piekielnika, a wyrachowanym wykorzystywaniem go przez Antsa. Baśniowo-realistyczna saga wiejska z filozoficznym przekazem, to chyba najbardziej lapidarna charakterystyka książki, jaka przychodzi mi do głowy. Nie należy dać zwieść się jej pozornej prostocie, ponieważ w wartkich dialogach autor zawarł wiele istotnych egzystencjalnych kwestii. A jako że są one ujęte w formę dialogów, siłą rzeczy prezentują dwa odmienne punkty widzenia. Czy Piekielnik osiągnął swój cel, czyli czy zdołał osiągnąć zbawienie poprzez przykładne życie na ziemi, tego nie zdradzę; uważam, że warto przeczytać książkę, przeżyć i przemyśleć losy jej bohaterów, a na koniec skonfrontować własne odczucia z konkluzją autora. Po drodze będzie okazja do przemyśleń wyłuskana z ciekawej historii, a także wiele powodów do śmiechu, mimo faktu, że gra idzie o ludzkie zbawienie. 

PS. Jeżeli ktoś został zachęcony moją zwięzłą recenzją, to po pierwsze będzie mi bardzo miło, a po drugie książka ma tylko jedno jedyne polskie wydanie, które ukazało się w 1983 roku w serii Czytelnika z Nike, czyli dajcie szansę bukinistom, antykwariatom, ewentualnie sprzedawcom w Internecie, bo księgarnie odpadają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz