poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Niesamowity sukces















Jako że dziś w stolicy odnotowano niesamowity sukces: "Tarcza 'Krystyna" zakończyła w poniedziałek drążenie pod dnem Wisły pierwszego tunelu centralnego odcinka II linii warszawskiego metra" (za Gazeta.pl Wiadomości), należy pamiętać, iż w takim Nowym Jorku przepiękną stację City Hall na Brooklynie otwarto u progu XX wieku w 1904 roku. My już w XXI wieku dziarsko budujemy to, co w większości cywilizowanych stolic Europy (i świata) zostało zbudowane grubo ponad 100 lat wcześniej. Brawo! Gratulacje! Oby Wisłą, podstępna rzeka, nie wylała złośliwie, niwecząc koronkową pracę naszych budowniczych...

niedziela, 10 marca 2013

Messi pobił Peterka

Wczoraj w osiemdziesiątej ósmej minucie meczu Barcelona - Deportivo Leo Messi strzelił gola w siedemnastym ligowym meczu z rzędu. Pobił tym samym rekord należący do Teodora Petereka, zawodnika Śląska Świętochłowice i Ruchu Chorzów, który na przełomie  lat 1937-1938 trafiał szesnaście razy z rzędu.





















Teodor Peterek (jak wygląda Messi każdy wie ;) )

środa, 23 stycznia 2013

92. "Męczennica miłości" albo "Droga na wschód" (1920)


"Way Down East", reż. David Wark Griffith [usa, 1920]. Mówi się (Oleszczyk w "Kinie niemym" Tadeusza Lubelskiego), że późne filmy Griffitha zmagają się z zarzutami wobec autora "Nietolerancji", że jego filmy stały się staroświeckimi melodramatami. Oglądając "Męczennicę miłości" ("Droga na wschód" to tytuł, który funkcjonował w polskich kinach przed wojną - używa go w swojej "Dziesiątej Muzie" Karol Iżykowski) odnoszę wrażenie, że tych starań nie mamy tu za wiele. Film trwa 2 i pół godziny (trwał prawdopodobnie dłużej, lecz niektóre sceny nie dotrwały do naszych czasów) i w tym czasie mamy zaledwie kilka scenek komediowych i obyczajowych; w większej części film Griffitha jest melodramatem i czystym dramatem. "Okrasza" go spora dawka sentymentalizmu, co dzisiaj jest trudniejsze do zniesienia od charakterystycznej dla kina niemego przerysowanej gry aktorskiej. Drażnić też mogą często pompatyczne napisy. Historia Anny Moore granej przez Lilian Gish jest prosta. Anna zostaje uwiedziona przez oszusta matrymonialnego. Porzucona jako brzemienna kobieta trafia do rodziny radykalnego katolika, gdzie życie zaczyna od nowa skrzętnie ukrywając swa przeszłość. W małej społeczności wystarczy jednak kilka słówek na stronie, a potrafią one wywołać spustoszenie podobne iskrze, która wywołuje pożar. Dwie rzeczy są dla mnie w "Męczennicy miłości" kompletnie niezrozumiałe: po śmierci dziecka i matki (w różnych okresach czasu) w zachowaniu Anny nie widać jakiegoś szczególnego bólu, żałoby, rozpaczy. Anna w dziwny sposób godzi się szybko z losem i żyje dalej. Kilka scen sfilmowanych jest w filmie z urzekającym pięknem, mam na myśli przede wszystkim wieczorną rozmowę nad rzeką. Ta sama rzeka w finale filmu zmienia się w groźną bestię. W imponujący sposób sfotografowano i zmontowano Annę na krze płynącej w stronę wodospadu i zakochanego w niej Davida, który skacząc z kry na krę stara się ją uratować. Dodam, że całość jest nakręcona bez udziału techniki komputerowej, a kto nie wierzy, że tak można, niech koniecznie obejrzy ;)



sobota, 6 października 2012

* * *

Ziemia
planeta
kopulacji
planeta
oddechów
planeta słów
i milczenia

ziemia
planeta spojrzeń
i ślepców
planeta
zniszczenia
planeta
zbrojna
planeta
brzemienna
w śmierć