wtorek, 22 września 2009

16. "Światła wielkiego miasta" (1931)









"Światła wielkiego miasta" (City Lights), reż. Charles Chaplin (usa, 1931). W wyniku pomyłki niewidoma kwiaciarka bierze włóczęgę za milionera. Ten oddaje jej swój ostatni grosz za kwiat do butonierki. Inny zbieg oikoliczności sprawia, że Charlie odwodzi od samobójczej śmierci milionera, który w stanie zawiania jest zapewnia włóczędze swą dozgonną wdzięczność i przyjaźń, jednak gdy jest trzeźwy nie poznaje trampa. Jednak jako że lubi sobie wypić i preferuje zabawę, stany jego wciąż się zmieniaja... Charlie podkochuje się w kwiaciarce. Postanawia pomóc dziewczynie w opłaceniu zaległego czynszu i pozyskać pieniądze na operację oczu.
Gdy pojawił się w filmie dźwięk, Chaplin miał poważne wątpliwości odnośnie swojej przyszłości, uważał bowiem, że jego postać nie powinna mówić, pantomima jest bowiem jej największym atutem. Postanowił jednak zaryzykować, gdyż wyszedł z założenia, iż dla wielu ludzi nieme kino miało jescze znaczenie. Powstał film udany i kasowy. Chaplin mógł sobie spokojnie przez kilka nastepnych lat podróżować po Europie i Azji.
Dla mnie najlepszą sceną w "Światłach wielkiego miasta" jest bokserska walka. Prawdziwym mistrzostwem jest to, jak przeciwnik Charliego uczy się jego uników i w miarę upływu czasu zaczyna je przewidywać i uprzedzać. Otwierająca film scena na pomniku też przednia. Jedzenie spaghetti także super, ale "zabawa" z brakującym krzesłem już jakby z innej epoki (chociaż kto wie, czy to nie jest nawiązanie do czasów beztroskiej burleski). Jednak "Światła..." to nie jest stricte komedia; sporo w filmie sentymentalizmu i jak to u Chaplina bywa, jego humor potrafi być bardzo gorzki. Wątek niewidomej kwiaciarki, biedy, zaległości w czynszu, wyższości gazeciarzy nad trampem, pracy przy zbieraniu śmieci z ulicy - to nie jest raczej komiczne. I chociaż Chaplin potrafi wywołać komiczną sytuację z wszystkiego, to pozostaje jednak wrażenie drugiego dna.
Wizualnie film jest perfekcyjny. Kamera raczej nie szaleje, ale jest starannie ustawiana i patrzy na akcje pod wieloma kątami. W scenie w klubie jest chyba najbardziej ruchoma: zaczyna się od pokazania z bliska orkiesttry, po czym kamera zaczyna cofać się przez gęsto zbity roztańczony tłum.
Końcówa scena filmu, w której widząca już kwiaciarka rozpoznaje swego dobroczyńcę poprzez dotyk dłoni, należy dla mnie do jednej z najbardziej wzruszających scen w kinie.

15. "Lalka z milionami" (1928)





"Lalka z milionami" (Kukla s millionami), reż. Sergiej Komarow, ZSRR 1928. Komedia sytuacyjna oparta na czasem śmiesznych, czasem mniej śmiesznych gagach. W Paryżu umiera starsza pani. W testamencie decyduje, że cały majątek należy do zamieszkałej w Moskwie wnuczki Marii Iwanownej, w której posiadaniu są także warte miliony akcje ukryte w lalce. Dwóch fircyków Pierre i Paul wyruszaja do Moskwy, by odnaleźć Marię i oświadczyć się jej. Za nimi rusza kochanka Pierra, Blanche. Film sympatyczny i jesli jakiś wróg ludu dostaje tu w nos, to jest nim bioracy łapówki ksiądz. Satyra na pazerność, nieprzebieranie w srodkach, pyszałkowatość. Najbardziej absurdalna scena jest ta, gdy Paul przybywa na dworzec w Moskwie i od razu widzi kiosk z lalkami - po kolei rozpruwa każdą z nich, jak gdyby Maria Iwanowna na dworcu kolejowym trzymała swoja lalkę. Paryżanie mówią też i doskonale rozumieją po rosyjsku. Niezła jest akcja podkradania w parku piastujacym dzieci nianiom lalek, gdy podczas rozpakowywania w domu "łupów" okazuje się, że Paul podkradł przy okazji nieświadomie niemowlaka. W sumie fajne nieco trącące lamusem (ale to niekoniecznie jest wadą) kino.

14. "Miłość we troje" (1927)

"Miłość we troje" (Tretya meshchanskaya), reż. Abram Room, ZSRR 1927. Kolia żyje sobie spokojnie z Marią w suterenie na ul. Mieszczańskiej 3 (stąd oryginalny tytuł; angielski brzmi "Bed and Sofa"); jest pogodnym, wesołym inzynierem, który własnie renowuje teatr Bolszoj w Moskwie (świetne ujęcia z dachu!), a Maria zajmuje się ich małym gospodarstwem i leniwym kocurem. Pewnego dnia Kolia spotyka przybyłego do Moskwy kolegę z wojska, Wołodię (film zaczyna się wysmienicie zsynchronizowanymi scenami pobudki w domu Marii i Kolii oraz podrózy pociagiem do Moskwy Wołodii). Kolia proponuje Wołodii nocleg u siebie, jednak nastepnego dnia otrzymuje delegację i zmuszony jest zostawić go na kilka dni w domu ze swoja żoną. Kolia ufa Wołodii, ten jednak nadużywa zaufania swego kolegi i uwodzi mu żonę. Powstaje osobliwy trójkąt... Film Rooma jest niesamowity. Nie ma w nim cienia propagandy sowieckiej. Reżyser skupia się całkowice na powikłanej sytuacji osobistej bohaterów, umiejetnie zmienia układy i zmienia role, prowadząc widza aż do finału, który chyba jednak zaskakuje.

13. "Ekstaza" (1933)

"Ekstaza", reż. Gustav Machatý (Czechosłowacja/Austria, 1933). To drugi znaczący film tego czaskiego reżysera, który miał już za sobą współpracę z Griffithem i von Stroheimem. "Ekstase" jest już filmem dźwiękowym, ale wyraźnie widać, że reżyser lepiej czuł się w gatunku kina niemego, ponieważ bohaterowie mówią w filmie dopiero gdy naprawde muszą coś powiedzieć. Dialogi sa oszczedne, ale to bardzo pozytywnie wpłynęło na forme filmu. Znów mamy długie ujęcia przyrody, nieby nieważnych zjawisk. Film zaczyna się od ponad 10-ciominutowej sekwencji nocy poślubnej. Mąż nie staje na wyskości zadania. Następnie mamy ujęcie dancingu w jakimś kurorcie wypoczynkowym, które jest właściwie teledyskiem, ilustracją do piosenki... Następnie pokazana jest migawkowo wizyta u adwokata w sprawie rozwodu i rozgoryczoona żona wraca do ojca na wieś. Historia prosta, banalna, wzięta z codzienności, a jednak pokazana po mistrzowsku. Środek film to nowatorska scena kąpieli Hedy Lamarr, jedna z pierwszych odważnych nagich scen w historii kina, ale to jeszcze nie wszystko, ponieważ koń Hedy się płoszy i biedna kobieta goni go polami, wzgórzami, stokami w stroju Ewy. Nie ma w tym nic wulgarnego czy trywialnego. ratuje ją z opresji robotnik zatrudniony przy budowie mostu. Oboje leżą na wzgórzu, posród kwiatów i traw - czysta poezja. Taki właśnie jest Machatý - pokazuje brutalny realizm życia, mieszając go z metaforami i z poezją. Nie ma wątpliwości, że jest to film artystyczny.

12. "Erotikon" (1929)

"Erotikon", reż. Gustav Machatý (Czechosłowacja, 1929). Jest to podobno jeden z pierwszych czeskich filmów, który zyskał międzynarodowy rozgłos. Wyraźnie widać, że reżyser inspirował się niemieckim kammerspielfilm, a na pewno "Portierem z hotelu Atlantic" Murnaua. "Erotikon" jest dla mnie w warstwie wizualnej majstersztykiem. Kamera tworzy niesamowity nastrój, lubuje się w pokazywaniu szczegółów, na przykład kropli wody spływającej po szybie w bardzo dużym zblizeniu, albo mosiężnej pałeczki uderzającej o dzwonek telefonu. To wszystko nadaje w sumie porstej historii dziwewczyny, która zapłonęła uczuciem do niewłasciwego mężczyzny, innego wymiaru. Powstał dramat z wieloma symbolicznymi czy też metaforycznymi wstawkami wizualnymi - kameralny, piękny, smutny, dramatyczny i oczywiście nieco naiwny dla patrzących na filmy przez pryzmat współczesności, jednak absolutnie nie rażący, drażniący czy irytujący. Film Machatý'ego posiada dwa fantastyczne fragmenty. Pierwszym z nich jest erotyczna scena podzielona na dwa fragmenty: niespokojne i pełne nepięcia oczekiwanie dziewczyny w łóżku na rozwój wypadków i następujące potem zbliżenie. Oba pokazane niezwykle sensualistycznie i na pewno jak na tamte lata bardzo śmiałe. Drugim jest gra w szachy - moment dramatyczny, pełę napięcia - ale to trzeba obejrzeć, bo nie ma potrzeby zdradzać rozwój wypadków, a do przedstawienia wiedza, co się zdarzyło, jest niezbedna (film można zobaczyć bez problemu na youtube). Mnie film Gustava Machatý'ego zachwycił, oszołomił i zdumiał. bardzo, bardzo dobre kino.

11. "Hilde Warren und der Tod" (1917)

"Hilde Warren i śmierć" (Hilde Warren und der Tod), reż. Joe May, Niemcy 1917. Film według scenariusza Fritza Langa i z jego epizodycznym udziałem (ale konia z rzędem dla tego, kto mi go wskaże). O rękę Hilde Warren, wziętą aktorkę (gra ja Mia May, żona reżysera), ubiega się właściciel teatru Hans von Wengraf, ta jednak oddaje ją przestępcy Hectorowi. Hektor wkrótce po napadzie na bank zostaje ujęty, ale Hilde jest w ciąży. Nieustępliwie odrzuca jednak zaloty Hansa. Hilde nawiedza przeraźliwie wychudzona Śmierć (gra ja Georg John, a nie Fritz Lang, jak twierdzi filmweb), kusząc aktorkę, by z nią poszła. Syn Hildy rośnie i wkrótce wkracza na przestępczą drogę jak jego ojciec. Hilda zabija swego syna i w więziennej celli przyjmuje kolejną propozycję Śmierci. No cóż, nawet ja, fan niemego kina i miłośnik twórczości Langa (a i "Asfalt" Maya cenię wysoko) nie moge napisać zbyt wiele dobrego o tym filmie. Temat niby dobry i myślę, że Lang, gdyby wziął go na warsztat 5 lat później, wycisnąłby z niego znacznie więcej. A tak mamy statyczny i spokojnie snujący się obraz, w którym nawet aresztowanie Hectora i zabójstwo syna niczym się nie wyróżnia. Jedynie widmo Śmierci jest niesamowita.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Francja - Polska 4:0 (22.I.1939)

Bezcenny materiał, na który składają się fragmenty meczu rozegranego przez reprezentację Polski z Francuzami w Paryżu.

1:0 Veinante (16)

2:0 Heisserer (30)

3:0 Veinante (57)

4:0 Zatelli (72)

Sędziował: Alberta Jordan (Szwajcaria). Widzów: 35 000

POLSKA: Adolf Krzyk - Władysław Szczepaniak, Edmund Twórz, Wilhelm Góra, Edward Nyc, Edward Dytko, Leonard Piątek, Michał Matyas, Jerzy Wostal, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz.

W 30-tej sekundzie wydać, jak na bramkę szarżuje najlepszy polski piłkarz Dwudziestolecia, Ernest Wilimowski, przez długie lata jedyny piłkarz, który strzelił Brazylijczykom w jednym meczu 4 bramki, który w meczu z Union Touring Łódź (12:1) strzelił 10 bramek, oraz który w ogóle zdobył więcej bramek niż rozegrał spotkań (dla Ruchu Wielkie Hajduki strzelił 112 bramek w 86 meczach, zaś w reprezentacjach Polski i Niemiec zdobył 34 bramki w 30 występach).

Ludomir Sleńdziński "Portret pani z nutami (Bronisława Rymkiewiczówna)" (1937)

W Białymstoku znajduje się Galeria im Slendzińskich. należy ją koniecznie odwiedzić. Namiary są tu.

Ponadto w Muzeum Śląskim w Katowicach, obok wielu interesujących obrazów, można obejżeć jego wspaniałą "Gazeciarkę" z 1929 roku. 

Z ciekawostek: Sleńdziński był w Wilnie nauczycielem rysunku Czesława Miłosza.

Lubię modernistyczną wyrazistość obrazów Sleńdzińskiego, jaskrawość, piękno...

Aleksander Jędrzejewski "Paryż (Łuk Triumfalny w Paryżu – Etoile)" (1932)

Mojżesz Kisling "Kwiaciarka" (1921)

sobota, 15 sierpnia 2009

Nowinki

Zabieram się teraz, żeby być na bieżąco, za "Nowiny i nowinki filmowe". Bardzo jestem ciekaw, co w tej dziedzinie wydarzyło się nowego... ;)