poniedziałek, 13 lipca 2009

Breakout

"Poszłabym za tobą"

"Gdybyś kochał, hej" (mniej znany teledysk)

"Gdybyś kochał, hej" (klasyczny teledysk)

piątek, 10 lipca 2009

7. "L'Atalante" (1934)









"Atalanta" (L'Atalanta), reż. Jean Vigo (Francja 1934). Film jest prostą historią małżonków, którzy powoli oddalaja się od siebie, aż w końcu rozstają się, a raczej - by nazwać to precyzyjnie - rozłączają się. W czasie rozłąki uświadamiają sobie jednak, że nie mogą bez siebie żyć. W końcowych scenach filmu, bez zbędnych słów, łączą się ponownie.
Akcja filmu rozgrywa się na barce, bowiem Jean jest marynarzem rzecznym. Juliette (gra ją Dita Pirlo, urodzona w Szczecinie w 1908 roku pod nazwiskiem Grethe Gerda Kornstädt) to dziewczyna z małego miasteczka, co stanie się posrednio jej przyczyną rozłąki z Jeanem, gdy barka "Atalanta" przypłynie do Paryża. Załogę barki stanowią jeszcze, oprócz małżonków, chłopiec okrętowy i papa Jules, barwna postać byłego obieżyświata. Juliette jest zauroczona wielkim światem - widzi go wszak po raz pierwszy - lecz ów wielki świat natychmiast ją pochłania. Jean, przypuszczając, że został zdradzony, zarządza wypłynięcie w dalszą podróż do Hawru, tymczasem biedna dziewczyna zostaje okradziona i zostaje bez środków do życia. Utrata Juliette negatywnie wpływa na Jeana, który zaniedbuje swoje oboiązki, by wreszcie całkowicie popaść w apatię. Dopiero poszukiwania papy Julesa zmieniają stan rzeczy, odszukuje on bowiem zagubiona Juliette i sprowadza na barkę.
Film jest w wielu fragmentach realistyczną, często wypełnioną ciepłym humorem, opowieścią, która jednak zbacza śmiało w rejony poezji. Niezapomniane i oryginalne ujęcia są w "Atalancie" powszednie.  Zaczyna się od długiego przemarszu świeżo poślubionej pary z kościoła przez puste niemal miasteczko do barki (a orszak weselny postępował w dużej odległości za młodą parą; być może jest to francuski zwyczaj weselny, być może reżyser chciał wyrazić samotność panny młodej, która w jednej chwili z panny młodej w ślubnej sukni stała się częścią załogi rzecznej barki, a być może jedno i drugie), a końzcy nowatoeskim chyba w tamtych latach ujęciem barki płynacej rzeką, a filmowanej z pokładu samolotu. Praca kamery zresztą, za która odpowiedzialny jest Jean-Paul Alphen, zasługuje na pochwałę. Film od strony zdjęć jest majstersztykiem. Dominują realistyczne kadry, które są jednak tak starannie przemyślane, że sprawiają częst wrażenie patrzenia na obraz, nie na film, którego domeną jest ruch. Mamy też sekwencję nurkowania, wspomniane ujęcie z powietrza oraz jedyny raz w całym filmie sekwencję majaczenia rozdzielonych małżonków (tu stosowana jest podwójna ekspozycja i dynamiczniejszy montaż).
Film Vigo, mimo że ma już aż 75 lat, ogląda się doskonale (może oprócz fragmentu kuszenia Juliette przez obwoźnego sprzedawcę, bo dzisiaj podrywanie kobiety na chustę i magiczne sztuczki musi wywoływać uśmieszek). Wszystko w tym filmie jest na miejscu i mimo, że każda scena pełni konkretną funkcję w opowieści i brak w nim dygresji, to nie mam tego dziwnego wrażenia, że film jest gładki jak powierzchnia kuli, na której widać absolutnie wszystko jak na dłoni.
Zdecydowanie polecam i zachęcam do obejrzenia.
google

wtorek, 26 maja 2009

6. "Chanson d'Armor" (1934)

"Chanson d'Armor", reż. Jean Epstein (Francja 1934). Film rozgrywa się w przepięknych pejzażach Bretanii. Jest awangardową alegorią; posiada na wpół dokumentalny i na wpół fabularny charakter. Trwa zaledwie 43 minuty, ale w tym krótkim czasie reżyser stworzył piękne i poetyckie cudo. Dialogów w filmie prawie wcale nie ma - są za to pieśni. To one tworzą nieziemski klimat smutku i melancholii.
Bohater filmu (Niewinny) opuszcza szkołę jako dorosły mężczyzna, idzie po błogosławieństwo do proboszcza, po czym pakuje manatki i wyrusza w podróż. W tym miejscu filmu pojawia się pierwsza pieśń (kompletne zaskoczenie), do której obraz stanowią kolejno: widok katedry, migawki z targu, chłopi przy pracy i wreszcie długi i powolny obrót kamery dookoła własnej osi ukazujący drzewa. W miasteczku wędrowiec poznaje kobietę (Jean-Marie), którą ratuje z rąk człowieka-psa, jednak ona należy do bogatego narzeczonego. Podczas festynu wygrywa walkę zapaśniczą i w nagrodę idzie z Jean-Marie na spacer, który jednak kończy się przejęciem dziewczyny przez narzeczonego. Bohater zaciąga się na statek i wypływa w morze. Film kończy jedna z najlepszych podwójnych ekspozycji z tych, które kiedykolwiek widziałem. Jean-Marie leży na plaży w białej sukni, u jej głowy siedzi Niewinny, kamera wędruje od jej nóg do jego głowy, a wszystko to przenika nieustannie poruszana falami morska woda...
Po prostu cudowny film. Są na szczęście ciągle jeszcze na świecie rzeczy jasne i pozytywne.

poniedziałek, 25 maja 2009

Atak

Niedawno zaatakowany został w Iraku uesański obóz wojskowy. Ataku dokonał... żołnierz uesański. Zabił swoich pięciu kolegów-najeźdzców. Ale ja nie o tym. Zgadnijcie, jak nazywa się ta baza, założona w Bagdadzie przez najeźdzców, agresorów i okupantów suwerennego Iraku? No jak się może nazywać? Jak?

Oczywiście Camp Liberty!

Bardziej obłudnie i cynicznie już chyba nie można...